Naprawde nie trzeba byc prorokiem, aby przewidziec wysoka sobotkowa wode na Wisle. Co innego kiedy lapiemy twardy zaczep na naplywie wislanej ostrogi, a towarzysz wyprawy ze smiechem na ustach i drwina w glosie stwierdza „to nie zaczep, to brzana”. Wtedy zaczynam watpic – swiety, czy co?

      Dwa dni przed nadejsciem janowej wysokiej fali zaliczylismy z Mirkiem (ksywa „Zaglica”) kolejna nocke nad Wisla ze spinningiem polujac na sandacze. O efektach lepiej nie mowic – krotkie ryby i kilka nie zacietych mocnych bran. Nad ranem przenosimy sie z opaski na jedna z rzecznych glowek. Na naszej drodze jest piekny przelew, postanawiamy go oblowic. Zakladam malego Sieka (2,5 cm imitacja okonka). Po kilku rzutach wiesza sie maly klenik, potem juz calkiem przyzwoity 30-to centymetrowy. Nastepne kilka przeprowadzen woblerem nie przynosi efektu. Idziemy dalej. Rzut – przyneta niesiona nurtem schodzi w zalane kamienie na naplywie ostrogi i twardo staje. Mowie do Mirka, ze zlapalem zaczep i kolejny wobler zostanie w Wisle. A on odwrocony plecami, bo oblawial guma warkocz za ostroga – smieje sie i mowi, ze zacialem brzane. Juz mialem rwac zylke, kiedy nastapilo kilka mocnych przygiec wedziskiem i szybki odjazd. Mirek zwatpil, zwinal zestaw by mi nie przeszkadzac i spokojnie obserwowal przebieg holu. Kilkanascie minut mlynkow i odjazdow na hamulcu i ani razu ryba nie wyszla na powierzchnie wody. Wreszcie udaje mi sie doprowadzic ja do reki. Strasznie wymeczona brzana nie protestuje. Brzana zostala zacieta za pletwe grzbietowa i dlatego przy pomocy nurtu i oporze wlasnego ciala, dala popis swoich umiejetnosci. Delikatnie odhaczam rybe i wkladam do wody. Po kilku chwilach brzana dochodzi do siebie i powoli majestatycznie odplywa. Mirek na jasnowidza nie wyglada, chociaz cholera wie jak taki jasnowidz ma wygladac.

      Teraz znow wyruszam nad Pilice zapolowac na bolenia i naprawde duze klenie, ktore mieszkaja w tej rzece. Nad Pilice zabieram malutkie przynety – plywajace woblerki takie od 1,5 cm do 2,5 cm. Te przynety beda sluzyc do oblawiania podmytych burt, gdzie szukam klenia przed zmierzchem i zaraz po swicie. Wtedy mamy szanse na zlowienie duzego klenia w Pilicy. Malego plywajacego woblera wiaze na zylce z bocznym trokiem do ktorego mocuje olowiana oliwke. Obciazenie sciaga przynete w poblize dna w silnym nurcie rzeki, zas sam wobler pracuje nieco wyzej unikajac podwodnych zaczepow. Tu tajemnica jest wielkosc naszej przynety i pora doby. W srodku dnia zapolujmy raczej na bolenia czy szczupaka, klenie zostawmy sobie na czas przedswitu lub zmierzchu, a mala wielkosc przynety zagwarantuje nam brania a nie wachania przez klenie. Jezeli takie lowienie nie przyniesie nam efektow, to nie pozostaje nam nic innego jak lowienie w powierzchniowych warstwach wody noca. Tutaj mozemy uzyc nieco wiekszych woblerow od 3 do 5 cm. Gdzie szukac ryb. Na rozleglych wyplyceniach w poblizu glebokich rynien, przykosach rzecznych i odcinkach kamiennych umocnien.

       Do zobaczenia nad woda i pamietajcie, ze nad ode lepiej sie wybrac dla bezpieczenstwa z kolega. Oczywiscie sprawdzonym, takim co nie ploszy ryb.       

                                                                                                        „Lipy”