Podroze ksztalca, rowniez te wedkarskie. Ograniczenie swojego wedkowania do jednego lowiska, ulubionej miejscowki, przynety, czy konkretnego gatunku ryby (podobnie do jednej zony) pozbawia nas mozliwosci rozwoju, cierpliwosci przezycia wielu przygod nad woda, a takze doznan estetycznych. Sztampowe lowienie nie wymaga zdobywania wiedzy, doskonalenia, techniki i w ogole myslenia. Bo, po co? Lowie tu i tylko tu, na te nie inna przynete przy okreslonym stanie wody i dobrej pogodzie (dobrej dla wedkarza – niekoniecznie ryby) W zamian otrzymujemy nudne i monotonne wedkowanie, lowienie blotek, a przeciez od tej szarej codziennosci chcemy wlasnie uciec. Ogonek, lepek wypatroszyc, ogonek…brr, obrzydliwe. Kochane ludziska, przecie to nudna lekcja w szkole morskiej dla rybakow. Jeden znajomy moczy kij, ma duzy dylemat. Niski poziom wody na Wisle, wiec przelewow na jego ulubionych glowkach niema, a co za tym idzie, czmychnely z nich klenie. Nie dosc ze nie mysli o zmianie miejscowki, to z wielkiej rozpaczy nosi sie z zamiarem pozostania w piekny kwietniowy, weekend w domu. Tak sie nauczyl i jego wyobraznia, nie pozwala mu na szukanie ryby w innym niz to, jedyne znane. On nie potrafi gdzie indziej lowic , boi sie porazki, brak mu skrzydel.
       Tym ktorzy, nie boja sie ryzyka i odmiany radze wyruszyc na inne, nawet nieznane nam lowiska. Sprobowac lowic inaczej. Sami przekonacie sie, ze tam tez sa ryby. Moze nawet i ciekawsze, bo inne niz z naszej wody. Nietypowe zlowione inaczej. Daje wieksza satysfakcje poczucie wlasnej wartosci i umiejetnosci. Cieszy nas kazda zlowiona rybka, a czasem z marszu na haku zawisnie rekordowa sztuka o zywocie ktorej w tej wodzie nie pomyslal by zaden tubylec. Kolega po kiju, ktorzy lubia wycieczki w nieznane podam kilka przykladow z wedkarskich wypraw moich przyjaciol.
       Mirek „Zaglica” pierwszego kwietnia wywiozl rodzine na lono natury i przy okazji zabral wedke, aby jego czteroletni synek mogl polowic dla zabawy razem ze swoim tata. Na rzecze Ilzance ponizej Ciepielowa mozna znalezc w wodzie betonowe progi. Bardzo czesto w ich okolicy kreca sie okazale klenie. Mirek zszedl z synem nad wode i tak dla rozprostowania zylki poslal woblera w okolice jednej z takich przegrod. Po kilku obrotach korbka w przynete uderzylo klenisko. Oczywiscie byly wielkie ochy i achy syna na widok pieknej ryby. A tak dla informacji Wiktor z tata zwrocili rzecze ponad 50cm samice klenia wypchana ikra. Sami musicie przyznac, ze trzeba miec fart, aby od niechcenia w pierwszym zucie zlowic taka rybe.
       Innym lowiskiem, ktore moge polecic na niedzielny spacer jest niewielka jeszcze w tym miejscu rzeka Kamienna ponizej zbiornika zaporowego w miejscowosci Brody Ilzeckie. Pod mostem drogowym dno wyscielane jest kamieniami, a szybki nurt wody daje gwarancje na spotkanie z kleniem. Tak wlasnie pomyslal Przemek, mlody czlonek naszego klubu spinningowego. I nie pomylil sie. W trakcie kilku wypraw zeszlorocznych w kamiennej rynnie na splawiany niewielki woblerek lowil klenie, a nawet sporadycznie pstragi, ktore bytuja w doplywach Kamiennej. Ponizej w glebszych dolkach mozemy zlowic szczupaka a czasem nawet sandacza (zapewne uciekiniera ze zbiornika). Okolice mleczarni to bankowe miejsce na zebatego – kolejnego z moich znajomych w kole-Leszka. Sam mialem przyjemnosc odwiedzic Kamienna w jedna z ubieglorocznych niedziel w czerwcu. Kilka kilometrow w dol rzeki jest kamienny prog, zapewne pozostalosc po istniejacym niegdys moscie. Z dolka ponizej na malego woblera „Sieka” wyjalem kilka okoni, a przy brzegu do przynety skoczyl calkiem przyzwoity szczupak. Na wyjsciu z gleboczka w polaroidach mozemy dostrzec calkiem przyzwoite klenie, nawet takie powyzej kilograma. Niestety byc moze za sprawa kapiacych sie w dole rzeczki dzieci nie udalo mi sie zadnego z nich oszukac. Na malego paprocha z przymulonych dolkow przy drewnianej kladce powyzej przeszkody skusilo sie jeszcze pare garbusow i niewielki jazik.
       Tak wiec nawet w malej rzece mozemy polowic niezle ryby. A juz na pewno po ostatniej powodzi. Jak donosi Tomasz w jego rodzinnych stronach na Czarnej Staszowskiej w swietokrzyskim ponizej zbiornika Chancza woda wymyla niezle dolki. W zakamarkach mozna zlowic szczupaki, sandacze, ktore splynely ze zbiornika, a trafil sie nawet jeden sum. Jednak rasowym trapera polecam inna rybe ktorej wyrosniete osobniki zamieszkuja tamte okolice. Nie tylko w gornym pstragowym odcinku Czarnej mozemy spotkac kropkowanca. Ponizej zapory jest ich duzo mniej, ale za to trafiaja sie i takie powyzej 1,5kg.
       A zatem moi drodzy jesli chcecie uciec od tloku na wislanych ostrogach wezcie plecak, termos z kawa i w droge. Byc moze wyprawa na mala nieznana rzeczke przyniesie nam dlugo oczekiwany sukces.

                                                                                                        „Lipy”